Piotr Borowy „Mowy” wygłaszał od 1919 roku najczęściej na terenach plebiscytowych, a więc na terenie Spisza i Orawy oraz także w różnych miastach polskich takich jak Warszawa, Łódź, Poznań, Kraków, Nowy Sącz itp. Takich mów wygłosił w latach 1919-1922 trzydzieści.
W liturgii Kościoła katolickiego motyw pszczoły pojawia się wielokrotnie, ale w najpełniejszym blasku konstatujemy go w wielkosobotniej liturgii światła.
W orędziu paschalnym Exsultet w części dotyczącej woskowej świecy, która jest tu symbolicznym źródłem Światłości, pszczoły doznają z ust kapłana szczególnego
Idąc rabczycką drogą w stronę Grónicka około jednego kilometra, znajdujemy zaraz za potokiem źródełko, o którym zaczyna być coraz głośniej. O jego nadzwyczajnych, by nie rzec cudownych właściwościach, mówi się nie tylko w Lipnicy, ale także i na
Orawa – kraina nieznana lub trochę zapomniana, ale kusząca tajemnicą. W literackich relacjach odkrywających Orawę (Zejsznera, Zawilińskiego, Wańkowicza), odnajdziemy motyw wjazdu w legendarną, zagubioną wśród niedostępnych gór krainę – wyjątkową, ale również zagadkową. Gdy odwiedzający zostawiają za sobą orawskie miejsca,
Orawianie od dawien żyją na granicy. Przywykli do niej. Granica niejako w nich wrosła. Można powiedzieć, że jest znakiem, symbolem orawskiej ziemi. Pogranicze, powiedział kiedyś na legendarnym już dzisiaj kazaniu w Lipnicy Wielkiej ksiądz profesor Józef Tischner, osobliwe rzeczy wyczynia
Chciałbym
tak czasem przenieść się na początek XX wieku.
Usiąść w aptece u Eugeniusza Sterculi i wsłuchiwać się w ówczesne
rozmowy. Wpatrywać się w rozpalone oczy orawskich działaczy i słyszeć słowa o
odpowiedzialności za „rodną ziemię”, o przywiązaniu do tradycji
Kiedy przybyłem do Lipnicy Wielkiej, a dokładnie do Kiczor
to popołudniami, a szczególnie wieczorami słychać było tu i ówdzie pieśni
śpiewane przez pasterzy. Bydło paśli wszyscy, dorośli, młodzi starsi, słowem
komu przypadło wygnać krowę czy kozy na pastwisko z bicza,
Czasem
mam takie nieodparte wrażenie, że Orawa milknie, z dnia na dzień, z roku na
rok, coraz bardziej, coraz mocniej. Czasem się z nami przekomarza, czasem nawet
powie nam prawdę w oczy. Ale najczęściej milczy. Tak stanowczo i do bólu.
W to bowiem wierzyłem, że jesteśmy z góralami z Podhala jeden naród.
(ks. dr Ferdynand Machay)
Genezy orawskiego regionalizmu należy oczywiście doszukiwać się w podhalnizmie, którego echa docierały pod Babią Górę na początku XX wieku, głównie poprzez „Gazetę Podhalańską”. Orawa w tym okresie znajdowała się w Monarchii Austro- Węgierskiej oddzielona od Galicji granicą państwową. Wymowne słowa napisane przez Władysława Orkana do pierwszego numeru tej gazety o roztraconych góralach, którzy nie bardzo wiedzą ku jakiej stronie się miarkować- szczególnie dotyczyły Górnoorawiaków. Żyli oni w ówczesnych Górnych Węgrzech i byli poddawani silnym procesom madziaryzacyjnym oraz słowakizacyjnym. Bez własnych szkół i rodzimej inteligencji czuli się istotnie ludem zatraconym. Gdy przybywali na północ np. w pielgrzymkach do Kalwarii Zebrzydowskiej, mówiono na nich – Słowiocy, zaś kiedy udawali się na południe na tereny obecnej Słowacji czy też na tzw. Dolną Ziemię (dzisiejsze Węgry)- wołano na nich Polocy. Sami więc uważali się za Orawiaków. Zresztą ta tendencja do etniczno- regionalnego, a nie narodowego określenia się pozostała u wielu z nich do dzisiaj.1/