Trudno nieraz u pewnych typów ludzi określić dominujące cechy czy też zainteresowania. Taka jest ich różnorodność. Taką właśnie postacią był Emil Mika, kierownik szkoły w Lipnicy Wielkiej na Orawie. Szkołą tą kierował przez przez cały okres międzywojenny. Urodził się 15. 05. 1896 r. w Lipnicy Wielkiej, w powiecie nowotarskim. Tam też uczęszczał do szkoły powszechnej, której kierownikiem i nauczycielem był jego ojciec. Wendelin Mika, narodowości słowackiej, babka zaś wywodziła się z Podwilka, wsi polskiej na Orawie – z rodziny Bąków. Do niższego gimnazjum uczęszczał w Trstenej (ČSRS) z językiem wykładowym węgierskim. Seminarium nauczycielskie ukończył w języku wykładowym węgierskim w Klasztorze pod Zniovom, w powiecie martinskim, na Słowacji. Po niedoszłym plebiscycie na Spiszu i Orawie, który miał rozstrzygnąć o przynależności Górnej Orawy i Zamagurzańskiego Spisza do Polski, po przyłączeniu skrawka Orawy wraz z Lipnicą Wielką do Polski, cała rodzina Emila wyemigrowała do Słowacji. Osiadła w Namestovie, on zaś jeden jedyny z tej rodziny został w Polce. Objął prowadzenie szkoły po swoim ojcu, który był również organistą parafialnym w Lipnicy Wielkiej. Szkoła ta za czasów węgierskich była szkołą parafialną. Ożenił się z Józefą Machay, działaczką plebiscytową na Spiszu i Orawie, a w okresie międzywojennym wielką działaczką w Lipnicy Wielkiej. Wieś ta zawdzięcza jej Dom Ludowy i Kółko Rolnicze, które świetnie prosperowało.
Emil Mika, uczęszczając jeszcze do gimnazjum, wykazywał wielkie zainteresowanie sadownictwem, szczepił drzewka, robił krzyżówki, poważnie studiował odnośną literaturą. W seminarium nauczycielskim zainteresowania te pogłębiał i rozszerzał o warzywnictwo. Jako nauczyciel wiadomości sadownicze propagował wśród mieszkańców wsi. Założył u siebie szkółkę drzewek owocowych, praktycznie pokazywał dzieciom i młodzieży starszej, jak należy pielęgnować drzewka. Ze swej szkółki obdarowywał drzewkami jabłoni starsze dzieci szkolne, oraz gospodarzy we wsi. Marzył o tym, by przy każdym domu we wsi rosły drzewka owocowe.
Drugą pasją życiową była muzyka. Jeszcze w seminarium wykazywał niepowszednie zdolności muzyczne, a specjalnie interesowała go muzyka fortepianowa. Był obdarzony absolutnym słuchem. Jako uczeń seminarium zorganizował na terenie szkoły kółko muzyczne, które cieszyło się dużymi osiągnięciami. Ta pasja nie opuściła go jako nauczyciela. By rozmiłować mieszkańców wsi w śpiewie, zorganizował chór mieszany, który na razie produkował się w kościele i na wieczorkach w Domu Ludowym TSL, oraz przygodnie na różnych uroczystościach wiejskich. Zaczęto śpiewać na dwa głosy. Na tym E. Mika nie poprzestał, założył smyczkową kapelę wiejską. Połączył chór z kapelą i powstał orawski zespół śpiewaczy, który występował na Zjazdach Ziem Górskich, w krakowskim radiu, w Katowicach, Warszawie, Gdyni. Zespół stał się popularyzatorem pieśni orawskich w Polsce. E. Mika był również niestrudzonym zbieraczem ludowych pieśni orawskich, które wydał pt. „Pieśni orawskie”. O zbiorku tym bardzo pochlebnie wyraził się prof. Chybiński ze Lwowa. Ze smutkiem E. Mika obserwował zanik pewnych obyczajów na terenie Orawy. Zanikało życie pasterskie. Z tej troski powstał melodramat „Sen bacy”, który był wystawiony w Krakowie i Katowicach. Z tego zespołu spośród mężczyzn zorganizował zespół orkiestry dętej. Przy intensywnej pracy i zebraniu funduszy na instrumenty E. Mika zdołał w krótkim czasie postawić zespół orkiestry dętej na takim poziomie, że mógł występować na okazyjnych uroczystościach.
Był on również uzdolnionym pianistą, co stwierdzili znawcy tej muzyki, lecz zdolności tych nie rozwijał, gdyż w tym kierunku rzadko do fortepianu zasiadał. Jego zainteresowania były różnorodne i rozproszone. Oprócz zdolności muzycznych przejawiał zdolności malarskie. Jego obrazy były wysoko oceniane pod względem artystycznym przez znawców sztuki malarskiej. Niestety, nie pozostał ani jeden jego obraz, wszystkie podczas wojny zaginęły.
Pracując z zespołami, przekonał się, że wielu spośród członków zespołu jest analfabetami i to wstydliwymi. Założył dla nich kurs dla analfabetów, który później objął i nie-członków zespołu. Na kursy dla analfabetów zainteresowani bardzo chętnie i skrupulatnie uczęszczali. Trzeba było nieraz podziwiać członków zespołu śpiewaczo-muzycznego, kółka dramatycznego, czy uczestników kursu dla analfabetów, z jakim poświęceniem i wytrwałością przychodzili na zajęcia po trudach całodziennej pracy fizycznej i wieczornym oporządzeniu obory. Niektórzy przychodzili z dwóch i więcej kilometrów, by doskonalić się w śpiewie lub muzyce. Trzeba zaznaczyć, że próby nieraz trwały do popółnocka. E. Mika był ofiarny dla tej pracy, robił to społecznie.
Poza tym interesował się hodowlą lisów, miał oswojoną sowę i zaskrońca. Pociągało go myślistwo, lecz w swoim życiu ani jednego zwierzaka nie ustrzelił. Żal mu było zabitych zwierząt. Założył pasiekę i pszczelarzył z powodzeniem, eksperymentując w zakresie hodowli pszczół. Rozpowszechniał pszczelarstwo wśród członków zespołu.
W pracy szkolnej okazał się dobrym metodykiem, zwłaszcza jeśli chodzi o przedmioty ścisłe. Cztery działania doprowadzał u dzieci do perfekcji. Był lubiany przez dzieci.
E. Mika był typem w swoich zainteresowaniach rozstrzelonym. Jeżeli uzyskał jakieś wyniki w swoich eksperymentach, porzucał dany kierunek zainteresowań, a przerzucał się na inny. Na przykład w wylęgarni kurcząt przez siebie skonstruowanej, ogrzewanej lampą naftową, na 60 jaj zarodowych, wylęgło normalne jedno kurczę. I to mu wystarczyło. Ten problem wylęgu kurcząt przy lampie naftowej porzucił. Tak zresztą kończyło się wiele jego pomysłów.
Jednak chwycił przynętę, od której do końca życia się nie uwolnił. Podczas pobytu w Paryżu w roku 1920 zetknął się z radiofonią. Ta dziedzina nauki zupełnie zaprzątnęła jego umysł. Po powrocie z Paryża do swej wsi podbabiogórskiej – Lipnicy Wielkiej skonstruował kryształkowy radioodbiornik, a wkrótce lampowy. Po osiągnięciu wyników w tej dziedzinie, przerzucił się na krótkie fale. Wkrótce posługiwał się radionadajnikiem krótkofalowym przez siebie skonstruowanym. Co to była za emocja, kiedy pierwsze kontakty nawiązał krótkofalówką z radioamatorem w Casablance, a potem na Węgrzech. Ponieważ te eksperymenty potrzebowały prądu elektrycznego, zbudował „elektrownię” na potoku, który płynął obok szkoły, i w ten sposób uzyskał prąd elektryczny do swoich doświadczeń krótkofalowca-radioamatora. W radiofonii był wytrwały, zainteresowania tego nie porzucił.
Nadszedł rok 1939. Jeszcze w drugiej połowie 1938 r. na Orawie, jako pasie nadgranicznym rozpoczyna działalność TOW (Tajna Organizacja Wojskowa). Do pracy tej był wciągnięty por. rezerwy E. Mika. Zorganizował grupę młodzieży, którą szkolił jako dywersantów na tyłach wojsk nieprzyjacielskich. Sam zaś przygotowywał się w łączności dywersyjnej.
W dniu 1. 09. 1939 r. wojska niemieckie wkroczyły do nadgranicznej wsi Lipnicy Wielkiej. Pierwszą rewizję, i to dokładną, gestapo przeprowadziło w szkole w mieszkaniu Mików. E. Miki już wtedy w Lipnicy Wielkiej nie było. Był w wojsku. Po kampanii wrześniowej do Lipnicy Wielkiej nie wrócił, obawiając się aresztowania ze strony władz słowackich za pracę „wynaradawiającą”, bo rząd słowacki uważał tę wieś za słowacką, jak zresztą wszystkie wsi na Orawie. Zamieszkał w Krakowie u swego szwagra, ks. dra F. Machaya wraz z żoną, Józefą. Dalej pracował w TOW jako utrzymujący łączność z Londynem. Żona jego też czynnie pracowała w TOW, piastując wysoką godność wojskową.
W dniu 4 maja 1941 r. został aresztowany przez gestapo, a następnie wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i oznaczony numerem 17216. Żona jego, Józefa Machay-Mikowa w tym samym dniu została również aresztowana i osadzona w więzieniu na Montelupich w Krakowie, gdzie po długich i strasznych męczarniach została zamordowana zastrzykiem fenolu w dniu 14. 10. 1942 r. Ciało jej zostało wydane rodzinie i pochowane na cmentarzu zwierzynieckim w Krakowie. E. Mika zginął w obozie oświęcimskim w dniu 7. 11. 1941 r. Zdjęcie jego jako więźnia jest umieszczone na korytarzu Muzeum Oświęcimskiego z mylnym imieniem „Ernest” zamiast „Emil”.
Zginął nauczyciel wysoce uzdolniony, wielki społecznik i głęboki patriota.
Jabłoński P. „Emil Mika” [w:] Podhalanka-Jednodniówka Związku Podhalan, s.33-34, Ludźmierz 1977 r. Wydanie poświęcone Orawie.