Był jo roz w komedyji. Ukazowali tam króla z dyjamantowom korunom. Ej, była tyz ładna ta koruna! Koło króla siedziało dwanaście senatorów. Tyz koruny mieli na głowak, ale ani z daleka nie takie ładne, jak u króla. Za senatorami zaś stały tysiące ludzi. Kie król jacy palcem kiwnoł abo nogom rusył, senatorowie sie mu zaroz kłaniali, a lud za nimi.
Trwało to dość długo. Jaze senatorowie zaceni miendzy sobom septać: „Cy my to nimomy korun na głowak? Cy nase som mniej warte od tamtej? Nie kłaniojmy sie mu!” Tak se ci senatorowie septali, kim sie syścy na to zgodzili, ze królowi z dyjamantowom korunom honoru nie oddadzom. Kiwnoł król palcem, – oni nic, siedzieli dalej. Rusył nogom, – oni znowu nic. Lud zaś zdziwiony patrzoł co sie dzieje. Król cierpioł dość długo te głupie zachcianki senatorów. Ale kiedy go dogniewali, stanoł z tronu i kie tyz skrzycoł strasnym głosem do ludu: „Strzepcie im te koruny z głów!” I tak sie stało.
Co jo wom z tom przypowieściom chcem powiedzieć? Król – to Pon Bóg – senatorowie to królowie świata, ludzie zaś przedstawiajom syćkie narody na ziemi. Kim królowie i carowie dobrze rzondzili, nic sie im nie robiło. Ale duzo z nik zaceno tak wymyślać, jako senatorowie, ani się Bogu nie kłaniali, ani tyz z ludziami dobrze nie sprawiali. Wtedy to krzyknoł Bóg z nieba do ludzi: „Strzepcie im te koruny!” I tak powstały rewolucyje. Królom koruny potrzepali. Tak zrobieli Francuzi w 18-ym wieku, a takim sposobem i Mikołaj w Rosyji i Wiluś i Karolek kapelus na głowe wdzioli. Tak sie widzicie Rzecpospolita urodziła. Ale jo wom to chcem powiedzieć, dlacego sie nom Śpisakom i Orawcom polska Rzecpospolita tak bardzo uwidziała. Bo je od ostatnik cołkiem inkso. Wyście królom tyz strzepali koruny, aleście te koruny ani nie potłukli ani do gnoja, ani na śmiecisko nie zarucili, ani zydowi nie sprzedali, baście te koruny pieknie, kraśnie oddali Matce Boskiej. I mocie se w Polsce Rzecpospolitom, a mocie i Królowom Koruny Polskiej. To sie nom na Śpisie, Orawie i Cacy bardzo widziało i dlatego chcemy w tej polskie Rzecpospolitej zyć. Hej!
Opowiedział Piotr Borowy z Orawy
z archiwum Muzeum Tatrzańskiego